Abbildungen der Seite
PDF
EPUB

wszystko. Wspaniałość umysłu wydawała się w nim najbardziej, kiedy o honor Boski, przeciwko najpotężniejszym w ten czas w Polszcze naszej heretykom, gorliwie stawał, kiedy o ubogich poddanych krzywdy, mocno się zastawiał. Ciało swoje trapil, najprzód daleką po dwakroć do Rzymu peregrynacyą, którą pieszo w trzy miesiące odprawił; potem włosiennicą, dyscyplinami, ba i pokrzywami, męczył: łóżko u niego wprawdzie pięknie zawsze usłane, atoli na nim nigdy nie sypiał: pospolicie albowiem, albo na worze słomą napchanym, albo na ławie, albo na ziemi lekkim kobiercem pokrytej, spoczywał. U stołu tak w jedzeniu jako i w piciu, nie tylko w sobie, ale i w tych, których częstował, zachowywał pomiarkowanie, dla tego, i nikogo do picia nie naglit, i pod mensurą każdemu wina kazał dawać. Zaproszony od pewnego z Panów na obiad, gdy tam postrzegł białogłowe, wielkiej w prawdzie urody, ale niemniejszej u wszystkich niesławy, ruszył się od stołu, więc, że go byli w koło inni goście zasiedli, którzy mu drogę do odejścia bronili, Tomasz przez stół przesunął, żeby był tylko z publicznym niewstydem wraz u niego nie gościł. Niespracowany to zaś był biskup: bo jako o nim świadczy jego nagrobek, w Bazylice Krakowskiej wystawiony, pod czas tej pasterskiej funkcyi, święcił sto pięćdziesiąt i ośm razy; gdzie na kapłaństwo poświęcił, dwa tysiące sto ośmdziesiąt i pięć ludzi, krom tych, których na dyakony, subdyakony i kleryki, ordynował. Kościołów sto czterdzieści i trzy, a między niemi, kościół Ś. Piotra w Krakowie; ołtarzów siedmset i pięć; portatilów tysiąc. Kielichów tysiąc siedmset pięćdziesiąt i siedm, biskupów sześciu konsekrował. Czynił to zaś z wielką ochotą, nie tylko w młodszym wieku, ale i w podeszłym. Najbardziej się jednak, jego żarliwość o zbawienie ludzkie, i praca koło niego, wydawała, gdy dyecezyą wizytował: co dwa razy na rok czynił. Tak się zaś na to wybierał: dwóch sobie uprosił z zakonu naszego kapłanów, których funkcya była, spowiedzi słuchać, kazać, katechizować; drugich dwóch miał swoich kapelanów, i nauką i życiem pobożnem, do tychże funkcyi sposobnych. luboć na odgłos wizyty Tomasza, zbiegało się z poblizka wielu innych księży do pomocy tej apostolskiej pracy. Dwiema Niedzielami, nim zajechał do której parafji, przesyłał listy swoje, aby ich tamże z ambony publicznie czytano: w tych, wszystkich ludzi zachęcał do spowiedzi, do sakramentu, Bierzmowania. Panów miejsca tego i dziedziców obligował, aby poddanych swoich, pod ten czas, od zwyczajnych z powinności robot, uwolnili, co z chęcią czynili, nietylko katolicy Panowie, ale i dyssydenci,

z opinji świątobliwości, którą mieli o Tomaszu. Przetoż wielkim gminem, jak na odpust jaki, schodził się lud, tak, że ich kościół pospolicie objąć nie mógł, a czasem i cmentarz: na co patrząc Tomasz, w łzy się od radości rozpływał. Wraz z listami swemi przesyłał tyle pieniędzy ks. plebanowi, ile na swoją osobę i swoich, potrzebną być rozumiał; pomiarkowawszy dni, przez które miał się tam bawić: czynił to zaś dla tego, że niechciał ciężkim być nikomu; dla tego, gdy który z plebanów niechciał tej kwoty przyjąć, nad zwyczaj był smutny, na wyjeździe tedy przynamniej od niego, popotajemnie ją mu zostawiał. Jak tylko stanął w którym kościele, zaraz swoję funkcyą zaczynał od Bierzmowania, do którego, albo sam przez siebie, albo przez naszych, sposobił ludzi, katechizując. A gdy wszyscy inni kapłani spowiedzi słuchali, (co bywało z takim naciskiem, że od rana drugdy do północy, wyjąwszy w południe godzinę do objadu, ta święta praca wzięła) sam tym czasem komunią im dawał, albo też w konfessyonale siedział. Zeby zaś tem sposobniej mógł Bierzmować ludzi, dzielił ich na dwie linji, jak długi był kościół, tam tedy przez środek ich chodził, i sakrament im ten konferował. Nie wstydził się ten święty pralat pójść i do gnoju i do najuboższej chaty, żeby był tylko pomoc dał duszom potrzebującym. Miłosierdzia na ubogich był takiego, że nigdy nikogo od siebie nie puścił, pókiby go był jałmużną jaką nie opatrzył. Na Domum Professam Soc. Jesu w Krakowie, osobliwiej był dobroczynny, której, nie czekając rychłoby go proszono, łaski swoje świadczył, starając się o to ile mógł, żeby był o tem nikt nie wiedział. Za żadne formaty, ale ani insze funkcyi swojej prace, od nikogo nic nie brał, lubo częstokroć i znaczne dawano; i owszem kapelanowi swemu, który ich raz był przyjął, ledwo za wielką instancyą, dał się ubłagać. Nawet z swojego doświadczenia bardzo dobrze wiedząc, jak siła profitu uczyniły niebu, jego wizyty dyecezyi, dwadzieścia tysięcy tą intencyą złożył na prowizyą, aby sukcessorowie jego, z niej frukt biorąc, w wizytowaniu plebanom naprzykrzonemi nie byli, i niedostatkiem nie wyłamywali się od tak świętego dzieła. Gdy mu z czeladzi jego, sługa powietrzną zarazą umarł, i dla tego, żaden się niechciał odważyć jego trupa pochować, Tomasz sam się go rękami swemi chwycił; czem i drudzy pobudzeni, ciało zarażone pogrzebli. Z wioski, którą w ten czas w possessyi trzymał, dowiedziawszy się, że dziesięciny tylko czterdzieści złotych płacono, lubo dawniejszemy czasy więcej ztamtąd dawano, ba i z laty, wielka do tychże dóbr pól aukcya przybyła, czterysta złotych płacił, i na zawsze tyle

naznaczył. Po wizycie dyecezyi skończonej, kilka dni spoczął w dobrach swoich Tomasz, więc gdy mu pensyą co tygodniową, z kapituły na siebie przypadającą, oddawano, żadną miarą niechciał przyjąć za te dni, które spoczywał, i nazad kapitule pieniądze odesłał. W tych go świętych w cnotach ćwiczeniach śmierć zastała, do której go jednak, i Bóg, przykremi bardzo kamienia bolami, dysponował, w których jednak przedziwną, i do zbudowania wszystkich, cierpliwość pokazywał. Widząc się zaś położonym już w ostatnim życia terminie, spowiedź uczyniwszy, sakramenta święte przyjąwszy; z ukrzyżowanym Jezusem mile rozmawiał, oczy w niego wlepiwszy, a gdy i siły i mowa ustała, w ręce jego ducha swego oddał, w roku 1644. 3. Lipca, wieku swego 74. u Starowol. in Vitis Episc. Cracov. rok położony 1645. Krom inszych ozdób, odkazał do katedry Krakowskiej pastorał biskupi, krzyż z łańcuszkiem złotym, infułę perłami i kamieniami sadzoną. Pierścień złoty z szafirem, naczynia do oleju świętego srebrne;, cztery zaś lichtarze srebrne do kongregacyi nobilium przy S. Barbarze w Krakowie. Po śmierci, pogrzebiony w katedrze, przy wielkim konkursie i tłumie ludzi, którzy z opinji o jego świątobliwości, cisnęli się do ciała jego, chustki pocierając o niego, albo cokolwiek z rzeczy jego za relikwie zabierając. Jakoż, niektóremi łaskami swemi Bóg, sługę swego, tak za żywota jego, jako i po śmierci uczcił. Grzegorz woźnica jego, w drodze na ciężką malignę zapadł, tak, że wszyscy desperowali, żeby byli mieli ruszyć tego dnia z miejsca, doniosło się to do Tomasza, tylko co mu dał oliwy z winem wypić, tak ozdrowiał Grzegorz, że tego dnia w drogę pojechał. Ziemianin pewny, usłyszawszy, że w Zygmunta w katedrze Krakowskiej dzwoniono, pytał się komu to dzwonią? odpowiedziano, suffraganowi. Święty to prawi był człowiek, pójdę do niego jak będę mógł: bo z łóżka przez siedm lat nie wstawał; czołgając się tedy prawi, przyszedł na gradusy Bazyliki Krakowskiej, i tam zaraz zupełnie się zdrowym obaczył. Toż i drugi zeznał, już księdzem zostawszy, pod przysięgą, że przy ciele Tomasza młodszym będąc, zdrowie odebrał. Powiadają, że i białogłowa jakaś wzrok stracony, przez przyczynę jego odebrała. Córka Marcina Oborskiego starosty Liwskiego, wnuczka Tomasza, gdy się na odrę rozchorowała, tak, że krosty, które na wierzch wyszły były, znowu się wewnątrz pokryły, i nadziei zdrowia jej nie było, skoro tylko ojciec Maryi Eleonory, (to jej imię było,) życie ks. Tomasza pod plecy podłożył, zasnęła, a w godzinę obudziwszy się, znaleziono, że tyle krost, i na tem miejscu, na nię znowu na wierzch wyszło, ile owa

książka podłożona miejsca zastąpić mogła przez co do zdrowia przyszła. Pisarz życia tego o sobie świadczy, że na kamień ciężko zapadłszy, przez dziewięć miesięcy bole nieznośne wytrzymawszy, skoro się pasem Tomasza ścisnął wolnym od kamienia został, co i po drugi raz uczynił z tymże skutkiem. We wsi Skrzynki nazwanej, chłopiec w stawie utonął, którego z wody ledwo w godzinę, i to już nie żywego, wyciągniono, zastał płaczących nad nim, wizytujący w ten czas dyecezyą, Tomasz, i pomodliwszy się nad nim, żywego oddał rodzicom. Toż się z drugim stało w gościncu pod Lublinem, toż z trzecim we wsi Pachna Wola nazwanej, blizko Kazimierza. Z tego poznać, jak wielkich zasług był przed Bogiem Tomasz; luboć i o inszych faworach niebieskich w życiu jego namieniają: jako że mu się w chorobie Najśw. Matka pokazała, że go nie raz na powietrzu modlącego się widziano, i od ziemi podniesionego. Ze worek z pieniędzmi stracony przywrócił jednemu, tak, że ten w nim tyle drugie pieniędzy znalazł, ile był zgubił.

Jan Oborski dziedzic na Łukowcu, tego dwóch synów zostało. Mikołaj, suffragan i archidyakon Krakowski, biskup Laodycki, po stryju swoim Tomaszu, lubo nie zaraz wzią wszy suffraganią, cnót też jego stał się naśladowcą, a najprzód, pobożności, pokory, hojności na ubogich, w wizytowaniu dyecezyi skrzętny, na zakon nasz dobroczynnie łaskawy: raz po Gębickim, drugi raz po Trzebickim, biskupach Krakowskich, administratorem obrany, rządził tą dyecezyą z wielką roztropnością, z ukontentowaniem wszystkich. Skoro Jan III. na tronie Polskim zasiadł, Mikołaja cnót doznawszy, arcybiskupstwo mu Lwowskie konferował; ale go z pokory przyjąć niechciał. Do katedry Krakowskiej dwa lichtarze miedziane, i wielkością i robotą znaczne, przed wielki, ołtarz oddał. Komissarzem do processu o cudach i życiu Ś. Stanisława Kostki, B. Jana Kantego, B. Salomei, i B. Kunegundy, z Rzymu naznaczony, pracę tę nietylko z chęcią na siebie przyjął, ale też do pożądanego końca przyprowadził. W lat 75. życia swego, drugie prymicye odprawił, aż też w r. 1689. wieku swego 78. świątobliwie od ks. Walentego Queka Soc. Jesu na śmierć dysponowany, przeniósł się na wieczność, 16. kwietnia, na kapłaństwie 55. na biskupstwie lat 31. przepędziwszy, co o nim świadczy nagrobek jego marmurowy, w Bazylice Krakowskiej. W Rzymie, wraz z Czartoryskim, potem arcybiskupem Gnieznieńskim, i Jędrzejem Trzebickim, potem biskupem Krakowskim, ucząc się, Juris utriusque Doctor zawołany, tamże przy grobie SS. Apostołów w Bazylice Watykańskiej, pierwszą ofiarę oddał Bogu.

Powróciwszy z Rzymu, od Zadzika biskupa officyałem uczyniony, od Trzebickiego na biskupstwo konsekrowany. Drugi brat Mikołaja, Jan podstoli Bielski, ten złączywszy się dożywotnie z Zofią Potencyanną Łopacką kasztelanką Zakroczymską, wdową po Marcinie Cieciszewskim, Acta Curiae Varsav. 1650. z niej spłodził córkę Teresę, która najprzód żyła z Uścińskim, po nim, z Pawłem Sienickim kasztelanem Czerskim, ale sterilis, synów dwóch, Pawła, jest jego w druku, Óracya o §. Katarzynie, pod tytułem Victrix sapientia, 1670. in fol. Crac. ten sobie potem stan duchowny obrał: i Jędrzeja.

Jan podkomorzy Liwski, tego z Cieciszewskiej córka Maryanna, dwa razy śluby małżeńskie ponawiała, pierwszy raz z Wojciechem Łużeckim, drugi raz z Zbigniewem Ossolińskim. Synów tegoż Jana było trzech; Wojciech i Franciszek, od obudwu zostało potomstwo; trzeci Marcin, najprzód kasztelan, a dalej wojewoda Podlaski, starosta Liwski i Gołąbski, mąż tej ojczyznie w wielu funkcyach, które godnie piastował, dobrze zasłużony, dwa razy albowiem marszałkował w izbie poselskiej, pierwszy raz 1666. drugi raz w r. 1672. tyleż razy w trybunale koronnym, raz na komissyi Radomskiej, komissarzem zaś, to do traktatów z Moskwą o pokój, Constit. 1661. fol. 1. do pretensyi kurfirszta Brandeburskiego, i książęcia Kurlandzkiego, Constit. 1678. fol. 12. et 43. gdzie też jego zasługi Rzeczpospolita potomnym czasom na zaszczyt zapisała; do dystrybuty hiberny, Constit. 1685. fol. 6. do uspokojenia pogranicznych od Prus dyfferencyi, Const. 1690. fol. 19. Z drugą żoną Ludowiką Rozrażewską wojewodzanką Inowrocławską, brał ślub, w r. 1685. Załuski mowy różne fol. 49. Z pierwszą Izabellą Ossolińską, były trzy córki, Anna, Helena i Angela Rzewuskiego Floryana podskarbiego nadwornego koronnego małżonka. Synów zaś piąciu, Zbigniew starosta Gołąbski, pojął Ludowikę córkę Franciszka Rzewuskiego stolnika Liwskiego, z której był syn Marcin, ale młodo sterilis umarł; drugi Karol, kasztelan Bracławski, starosta Liwski, i marszałek konfederacyi r. 1704. Jerzy, Jan i Antoni bezpotomi.

Karol, kanonik Krakowski i Warszawski 1682. N. podkomorzy Czerski, żona Zofia Czyżowska, syna mu powiła Konstantego Janusza, łowczego Czerskiego, który młodzianem umarł, kilka siostr jego zostało. Stanisław Oborski na wojnie zginął. Jan kasztelan Warszawski 1676. i 1670. r. Constit. fol. 26. córka jego jedna Konstancya z Stanisławem Morsztynem, chorążym Zatorskim, a potem wojewodą Sen

« ZurückWeiter »