Abbildungen der Seite
PDF
EPUB

i już na to konsens był otrzymał od Honoryusza Papieża, wszakże ten dowiedziawszy się, jakby wielką szkodę miał kościół Krakowski, gdyby takiego pasterza miał postradać, tego mu zabronił. Ale Łoniewski in add. ad reg. S. Aug. powiada o nim, że przyjął regułę kanoników de S. Victore w Paryżu, toż poświadcza Pruszcz, i Starowol. in Vitis Episcop. Cracov. namienia, ze strój albo Rokietę nosił, na sobie pomienionych kanoników. Gdy wielkie deszcze i powodzi, nie tylko że zboża w polu zepsowały, ale też wiele domów potopiły i powywracały, ciężki ztąd głód i powietrze, Polskę przez trzy lata trapilo, pod który czas ojcem się stał ubóstwu, których chlebem swoim karmił, i jako mógł, żywił. Jeszcze kanclerzem będąc, Kolomanowi Węgierskiemu i Halickiemu Królowi, małżonkę jego przyszłą Salomeą odprowadzał, Cromer lib. 6. Według Grodiciusza w Życiu S. Jacka i Sewerina, trzy razy do Rzymu jeździł, pierwszy raz legacyą sprawując od Leszka Białego, drugi raz w interessach dyecezyi Krakowskiej, trzeci raz, gdy między nim i biskupem Wrocławskim, o pierwsze miejsce, zaszła zatarga. W ostatniej tedy peregrynacyi swojej do Peruza do Grzegorza Papieża zaszedłszy, mile od niego przyjęty, wszystko o co prosił otrzymał: Rzym potem nawiedził, aż też powracając do ojczyzny, w Burgu nie daleko Mutyny, na świętą się przeniósł wieczność w roku 1229. dwanaście lat, na tej katedrze prezydując. Z Mutyny zaś, kędy z razu ciało jego było pogrzebione, kości do Krakowa przeniesione, i w wielkim chórze złożone, nad któremi nagrobek marmurowy, Jan Wężyk na ten czas opat Mogilski, a nakoniec arcybiskup Gnieznieński wystawił. Pruszcz fol. 45. daje mu tytuł błogosławionego i przydaje, że przy grobie jego niektóre cuda P. Bóg uczynił.

Eustachiusz brat Iwona biskupa Krakow. miał dwóch synów, Jakóba dziedzica na Kamieniu, którego żonę Przybysławę już konającą, do pierwszego zdrowia przyprowadził, w roku 1589. Święty Jacek. Severinus in Vita S. Hyacin. lib. 2. cap. 23. Drugi Święty Jacek, ten z młodości, w bojaźni Bożej wychowany, nie tylko w domu u pobożnych rodziców, ale też i u stryja swego Iwona, który potem był biskupem Krakowskim, od niego do szkół w Polszcze na naukę oddany, (Severinus i Grodzicius piszą w akademji Krakowskiej i Praskiej, ale się mylą: bo ich jeszcze nie było) gdy w nich znaczny postępek uczynił, do Bononji wysłany, tam w prawie duchownem i w pismie świętem, prędki i wielki wziął pochop, tak iż wielu dowcipem i pilnością przechodząc, wielkim teologiem został czego aby już zażywał, a

na

na pożytek kościelny tę naukę obracał, Iwo biskup przyzwał go do kościoła swego, i bacząc w nim, nietylko umiejętną, ale żywą, świętą, i prawą w obyczajach teologią, kanonikiem go Krakowskim uczynił; był albowiem Jacek jako wzór i pochodnia cnót kapłańskich, w nabożeństwie gorący, sumieniu piękny, na ciele czysty, w obcowaniu mądry, w rozmowie przyjemny i ostrożny, i we wszystkiem bardzo przykładny. W krótce do Rzymu wyjeźdzając, w potrzebach kościoła swego Iwo biskup, wziął w też z sobą drogę i S. Jacka, gdzie stanąwszy, gdy się poznał z S. Dominikiem, który na on czas u wszystkich był w podziwieniu, nauką i cudy przez niego uczynionemi, wiele do pokuty i poprawy życia prowadząc; prosił go pilnie; aby z nim bracią swoję do Polski posłał. Mąż święty, który rozmnożenie czci Boskiej, w pomocy ludzkiego zbawienia miłował, ochotnym się do tego Iwonowi pokazał, jedno iż jeszcze tak wielkiej liczby braci swojej nie miał, aby temu zaraz za dosyć mógł uczynić prosił, jeżeliby miał których Polaków, któreby P. Bóg do życia zakonnego powoływał, aby mu ich dał na ćwiczenie. Biskup na onej radzie przestając, między swemi najpierwszego i najochotniejszego do tego znalazł S. Jacka, i drugich, to jest Czesława, Hermana Niemca, Henryka Morawianina, który całym dworem rządził u tegoż biskupa, jako świadczy nagrobek Iwoną u Ś. Trójcy. Z wielką ich tedy swoją radością prezentował S. Dominikowi, ten z niemniejszą do zakonu swego przyjął w roku 1219. jako pospoliciej piszą historycy życia tego, Pruszcz. Bzovius, Severinus i Grodzicius, lubot Rajnal. kładzie rok 1218. a Hussovitanus 1216. ale się to utrzymać nie może, bo w tym roku Iwo jeszcze nie był biskupem Krakowskim. Dowiedziawszy się Honoriusz Papież, o świętem do zakonu kaznodziejskiego przeniesieniu S. Jacka, zaraz rokując powiedział: Będzie, prawi, z niego wielkie w północnych krajach wiary prawdziwej objaśnienie: (Sever. lib. 4. fol. 360.) i nie omylił się, Jacek albowiem wszkole Dominika S. dobrze wyćwiczony prędko urosł; a czego inni, za wiele lat w takim żywocie nie dochodzą, to on za rok idąc z cnoty w cnotę, pod pokornem posłuszeństwem, i zaprzeniem samego siebie dosiągnął. Po roku z onymi towarzyszmi swemi, śluby zakonne oddawszy, już jako doskonały, od S. Dominika posłany jest do Polski, jako kamień węgielny i fundament w tej stronie. W drodze samej nie, próżnował, ale tą miłością, której się był w szkole męża S. napił, ku zbawieniu dusz ludzkich zapalony, gorące o wzgardzie świata, i życiu pobożnem kazania czynił, któremi w Fryzaku mieście Tyrolskiem, tak bardzo ludzkie serca wzruszył, i ku pra

gnieniu nauki swej wzbudził, iż go puścić ztamtąd nie chcieli, aż by im zakonu swego bracią tam osadził i fundował. Rzecz rzadko słychana, i podziwienia godna, za pół roka Fryzaczanie kościół i klasztor braci S. Dominika postawili, tak mocno i gorąco rosło słowo Boże z ust Jacka S. i do tak wielkich jałmużn przywiodło, a co jeszcze dziwniej, tak się wiele serc kapłańskich i kleryckich skruszyło, że się ich siła do zakonu tego wprosiło : nad któremi zostawiwszy przełożonym Hermana Niemca towarzysza swego, sam się z Czesławem do Polski wracał. Do Krakowa przybliżającemu zaszedł drogę Iwo biskup z całem duchowieństwem,, z wielką czcią i radością ludzi przyjmując go, i do kościoła S. Trójcy, gdzie była fara wprowadził, (toż twierdzi Grodzicius, atoli Długosz libro de Monast. Diaec. Crac. u Nakiel. in Miechov. fol. 138. powiada, że przez niejaki czas, w pałacu biskupim dano im stanowisko, póki i kościoła innego farnego w środku rynku Krakowskiego i im konwentu,, Iwo nie wymurował, dopiero w roku 1223. do kościoła Ś. Trójcy na ten czas drewnianego przeniesieni, toż poświadcza Pruszcz in descript. Cracov. fol. 42.). Stanąwszy w Krakowie, zaraz się zakrzątnął do prac apostolskich, kazując do ludzi to w katedralnym kościele; to wśród rynku Krakowskiego u S. Wojciecha, z wielkim naciskiem do siebie ludzi, ale i z niemniejszym dusz pożytkiem, co żywo, gardząc światem, cisnęło się do zakonu kaznodziejskiego, jakoż siła bardzo za staraniem jego konwentów nie tylko w Polszcze, ale i pobliższych prowincyach stanęło. Jacek S. pamiętając we wszystkiem na naukę S. Dominika, stał się im przykładem w pokorze, czystości, w miłości ku bliźnim, i pilnem reguł chowaniu; modlitwy swoje hojnemi łzami polewając, na nich często w kościele noc trawił, pewnego do sypiania miejsca nie mając, gdziekolwiek spracowany przypadł, tam się trochę przedrzy. mawszy, do pracy się swojej, w której był nieprzerobiony, wracał; zawsze albo się uczył, albo modlitwy czynił, albo kazał, albo spowiedzi słuchał, albo chore nawiedzał. Ciało swe, duchowi go niewoląc, aż do krwi biczował, w piątki i wigilie Panny Przeczystej i apostolskie, na samym chlebie i wodzie przestawał; miłosierdzie nad ubogiemi i troskliwemi miał nieuhamowane, jeźli im co dobrego uczynić niemógł, nad niemi rzewno płakał, Boga za ich nędze prosząc. Pociechy niewysławione na modlitwie miewał. Raz w wigilią Wniebowzięcia Matki Boskiej, żywot jej z płaczliwem weselem, i chwałę jej w niebie rozmyślając, światłość niebieską, w niej przenajchwalebniejszą dziewicę widział, słowy się jej, które słyszał bezmiernie ucieszył. W tej Pani taką

ufność pokazał, że w najtrudniejszych rzeczach do niej się jak o pewny ratunek uciekał, i doznał na sobie jej faworu: bo o cokolwiek jej kiedy prosił, wszystko otrzymał. Życia jego świątobliwość rozlicznemi cudami P. Bóg, tak za żywota jego, jako i po śmierci aż podziśdzień wsławił. Szlachetnego Piotra z Proszowa w Wiśle utopionego, do żywota prośbą swoją do Pana Boga, przywrócił. Drugiego Wisława syna Przybysławy, w Rabie rzece utopionego, gdy znaleźć nie możono, Jacek rozkazał mocą Boską, aby wypłynęło, i stało się, że na wierzch się pokazawszy, samo z lekka, a jeszcze pod wodę do brzegu przybiło, nad którym modlitwę uczyniwszy, żywego na nogi postawił. Którego dnia ciało S. Jacka do grobu włożono, młodziana jednego Zegotę, którego koń z siebie zrzuciwszy stratował i zabił, pokrewni zabitego, trupa do kościoła przynieśli, i na grobie S. Jacka położyli; w godzinę patrzą, aż ów młodzian ożył, bez żadnej na ciele blizny albo rany: a Hilarion Rangonius twierdzi, że pięćdziesiąt i czterech wskrzesił aż do czasów swojej kanonizacyi S. Jacek. Dwiema synom, matki Witosławy, w siedmiu leciech będącym, ale na obadwa oczy ślepym, skoro krzyż święty na powiekach uczynił, wzrok przywrócił. Juttę zacną z Kościelca, paraliżem ruszoną, na prośbę syna jej Prandoty, i innych sześciu na tęż affekcyą uleczył. Dwiema matronom przez kilka lat niepłodnym, potomstwo uprosił. We wsi Kościelcu, pięć mil od Krakowa, widząc zboże od wielkiego gradu potłuczone, póty od modlitwy nie przestał, póky owe wszystkie kłosy do góry nie powstały. Bulla Canonisat. Rainald an. 1257. A iż był gorącej chuci na rozmnażanie czci Chrystusowej, i zbawienia ludzkiego, nie przestając na Polszcze, wysłał Czesława swego spółucznia, do Pragi z bratem Hieronimem, a sam umyślił się udać do Kijowa. Na tej drodze, gdy był w Mazowszu w Wyszogrodzie, Wisłę, która mu przechodu, bardzo wylewając, broniła, gdy się w czem przewieść nie miał, uskromil; i sercem apostolskiem, śmiał w imię Chrystusowe wodzie rozkazać, aby go bez szkody, i bracią jego na drugi brzeg przeniosła. Puścił się zatem sam na wodę, wołając na trzech braci swoich: Floryana, Godyna, i Benedykta, aby za nim szli, a nic się nie bali: bo Chrystus prawi, i wodom rozkazuje, a jemu posłuszne, i tym którzy go miłują, być muszą; a gdy się jeszcze oni ociągali, zdjąwszy z siebie kapicę S. Jacek, rozpostarł ją na wodzie, i rzeki, oto taki most wam Chrystus ściele, wsiadajcie, a w mocnej wierze na nim stójcie; wstąpili tedy bracia, a kapica nie pogrązła, ale jako w łodzi najbezpieczniejszej na drugą stronę ich, on dziwny żeglarz przewiózł. Do

Kijowa przyszedłszy, wiele pogaństwa i odszczepieńców do jedności kościoła świętego pozyskał, i tam cztery lata na pracach apostolskich, koło dusz ludzkich przemięszkał. Pod ten czas, gdy Tatarzy niezwyczajnym tłumem, jak inszych wiele Królestw i prowincyi ogniem i mieczem pustoszyli, tak też za powodującem szczęściem znagła pod Kijów przypadli, i już do miasta wpadali, właśnie w ten czas mszą świętą przy ołtarzu kończył S. Jacek, przestrzeżony tedy od braci swoich o niebezpieczeństwie, tak jak był w kapłański strój przybrany, wziąwszy w rękę Najświętszy Sakrament, żeby był na obydę nie przyszedł zajadłemu pogaństwu, wychodzi z kościoła; gdy już wpół zaszedł owego przybytku Boskiego, słyszy głos z statuy Matki Boskiej: A mnie to Jacku zostawujesz tu na despekt od kanalji żołnierskiej: zadumiały na to S. Jacek rzecze do statuy: Nie mam tyle siły, która by zdolna być mogła do wyniesienia z tej burzy ciebie Swięta Panno, alabastrowy albowiem był posąg nie jednego człowieka rękami lacno dźwigniony. Nie bój się prawi sługo mój, wystarczyć tyle siły, byles mię wziął. Tak tedy w jednej ręce trzymając Sakrament Najświętszy, w drugą owę statuę wziąwszy, z Kijowa wyszedł i nie tylko że tak lekki mu się stał ów kamień, że z nim mógł tak daleką podróż odprawić, nietylko, że przez wojsko nieprzyjacielskie idąc zdrowo ze swoją bracią wyszedł, ale też gdy przyszło przebywać rzekę dość bystrą i wielką Dniepr, a przewozu nigdzie, ani czołna żadnego nie było, suchą nogą za sprawą Boską po jej fluktach przebył. Pisze o tem Severinus lib. 1. cap. 13. Bzovius, Ruszel. Tamże pod Kijowem, że na pewnej wyspie na rzece Dnieprze leżącej, djabła, z drzewa rosłego kijem swoim wypędził, któremu się jeszcze niektórzy bałwochwalstwem uwikłani, kłaniali, świadczą ciż autorowie. Do Krakowa się potem przez Pruską ziemię wracał, gdzie w Gdańsku nauką swoją i żywotem świątobliwym, wiele ludzi do życia pobożnego pobudził, i tam tedy klasztor zakonu swego założywszy, nad nim przełożył Benedykta, sam się z bratem Floryanem do Krakowa wróciwszy, gdzie coraz to w większych cnotach postępując, czas zejścia swego wiedząc, zwołał braci przedniejszych, w wigilią Wniebowzięcia Matki Boskiej, i tak do nich mówił: Jutro najmilsi bracia z wami się rozstanę, pokorę, miłość spolną, i ubóstwo dobrowolne wam zalecam, bo to jest wiecznego dziedzictwa testament: biorąc tedy nazajutrz, obronę Świętych Sakramentów, po komplecie w mówieniu owego psalmu, W tobie Panie mam nadzieję, ducha w ręce Bogu oddał, w roku 1257. według pospolitego pisarzów życia jego zdania, w tem się tylko nie zgadzają, że

« ZurückWeiter »